
Ogień wybuchł po północy w piętrowym budynku mieszkalnym. Strażacy przeszukali zgliszcza i odnaleźli ciało kobiety.
Dzisiaj (6 listopada) kilka minut po północy doszło do tragedii w Wisznicach. W murowanym domu przy ul. Polnej wybuchł pożar. Ogień zajął pomieszczenie na parterze. Spaleniu uległy też drzwi i wyposażenie.
Na miejscu pracowały trzy zastępy strażaków. Podczas przeszukania budynku w kuchni znaleziono 65-letnią kobietę. Ratownicy medyczni i lekarz stwierdzili jednak zgon. Nastąpił najprawdopodobniej w wyniku zaczadzenia. Ciało nie nosiło śladów nadpalenia.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że prawdopodobną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia. W obecnej chwili trwają czynności zmierzające do wyjaśnienia wszystkich okoliczności zdarzenia. Czynności na miejscu, wykonywane były pod nadzorem prokuratora, decyzją którego ciało zostało zabezpieczone celem przeprowadzenia sekcji - pisze Barbara Salczyńska-Pyrchla, oficer prasowy bialskiej komendy policji.
Strażacy ugasili pożar, przeszukali inne pomieszczenia i usunęli niebezpieczne i nadpalone elementy. Akcja trwała prawie pięć godzin.
Dzisiaj (6 listopada) kilka minut po północy doszło do tragedii w Wisznicach. W murowanym domu przy ul. Polnej wybuchł pożar. Ogień zajął pomieszczenie na parterze. Spaleniu uległy też drzwi i wyposażenie.
Na miejscu pracowały trzy zastępy strażaków. Podczas przeszukania budynku w kuchni znaleziono 65-letnią kobietę. Ratownicy medyczni i lekarz stwierdzili jednak zgon. Nastąpił najprawdopodobniej w wyniku zaczadzenia. Ciało nie nosiło śladów nadpalenia.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że prawdopodobną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia. W obecnej chwili trwają czynności zmierzające do wyjaśnienia wszystkich okoliczności zdarzenia. Czynności na miejscu, wykonywane były pod nadzorem prokuratora, decyzją którego ciało zostało zabezpieczone celem przeprowadzenia sekcji - pisze Barbara Salczyńska-Pyrchla, oficer prasowy bialskiej komendy policji.
Strażacy ugasili pożar, przeszukali inne pomieszczenia i usunęli niebezpieczne i nadpalone elementy. Akcja trwała prawie pięć godzin.
proponuję zmienić leki lub porozmawiać ze starszymi osobami na wsi, prawdziwa historia o tych "wyklętych" jest niestety inna...